AROMATYCZNE YANKEE CANDLE NA JESIEŃ
10/30/2014
Jesień zagościła
w moim domu na dobre. I dopóki nie muszę z niego wychodzić, nie narzekam na
zmarznięte dłonie, zimne stopy i mroźny wiatr, który przeszywa mnie do szpiku
kości i sprawia, że oczy łzawią, a usta szczypią. Tak tak, nie ukrywajmy takie
są uroki pięknej, kolorowej jesieni, która ma tyle samo wad, co zalet. Ale dziś
skupię się tylko na zaletach i urokach tej pory roku :) Gorąca herbata z
cytryną i miodem, ciepły koc, odgłos palącego się drewna w kominku i ciepły,
aromatyczny zapach. Nie wyobrażam sobie jesieni i zimy bez wosków i świec
zapachowych. Tlący się płomień i aromat unoszący
w powietrzu sprawia, że od razu robi się cieplej, a długie wieczory stają
się przyjemniejsze. I najnormalniej w świecie, jak każdy z nas, lubię otaczać się przyjemnym zapachem :)
Yankee
Candle ukrył jesień w czterech woskach, które są tegoroczną nowością – HONEY
GLOW, AMBER MOON, GINGER DUSK i WILD FIG. Na pierwszy rzut oka, według opisów
producenta wszystkie wydają się zupełnie inne. Mają jednak jeden wspólny
mianownik – ciepłe korzenne nuty. Poza dziką figą, która faktycznie odstaje od
reszty i jest zdecydowanie delikatniejsza, wszystkie pozostałe są (moim
zdaniem) bardzo do siebie podobne i zdecydowanie odzwierciedlają uroki jesieni.
Właśnie taki zapach w czasie tej pory roku chcę czuć w swoim mieszkaniu każdego
dni. Nie sądziłam, ze z taką łatwością odstawię na bok letnie, owocowe aromaty
:)
Woski i świece z jesiennej kolekcji Yankee Candle dostępne są na stronie HomeDelight - TUTAJ
HONEY GLOW. Aromat
słodkich perfum z dodatkiem aksamitnego miodu. Chyba mój ulubieniec :)
Początkowo wydawał się mocny, a słowo „miód” dodatkowo mnie zniechęcało
(zazwyczaj kosmetyki, które pachną miodem po prostu nie pachną delikatnie
mówiąc). Okazuje się, że zapach jest przyjemny, lekki i nie duszący. Gdy już
porządnie się rozpali w całym pokoju unosi się aromat perfum. Ich zapach jest
trudny do zdefiniowania, lekko słodki, ale bardziej przypominający męski zapach
z dodatkiem piżma. Myślałam, że znajdzie się na końcu listy, a okazał się najlepszy.
GINGER DUSK. Powiew
rześkiego powietrza z energią rozgrzewającego imbiru i kropli słodkiej cytryny.
Wspomniana przez producenta kropla cytryny nadaje całości niesamowitą głębię.
Mocny, aromatyczny, korzenny zapach z nutą kwaśnej cytryny, gorzkiej skórki
cytrynowej i słodkiej wanilii. W lecie tyle korzennych dodatków mogłoby być
męczące, natomiast jesienią tego zapachu po prostu nie da się nie lubić! Mój
drugi faworyt :)
WILD FIG. Bogaty,
soczysty aromat dojrzałej figi. Tego zapachu bałam się najbardziej,
ponieważ czytałam dużo negatywnych opinii na jego temat. Okazało się, że bardzo
pozytywnie mnie zaskoczył! Przypomina mi zapach śliwki (BLACK PLUM BLOSSOM) z
tegorocznej kolekcji, która była wówczas moim faworytem. Połączenie słodkiej
śliwki ze świeżą figą w postaci kruchej tarty, okruszonej cukrem pudrem i
odrobiną wanilii, bez dodatku korzennych przypraw. Zapach mógłby być bardziej intensywny.
AMBER MOON. Powabny
urok ciepłego, złotego bursztynu zanudzonego w wieczornej bryzie z małym
dodatkiem aromatu paczuli i drzewa sandałowego. Zapach przyjemny, ale z
całej czwórki najmniej mi się podoba. Jest najmocniejszy i drażniący. Wszystkie
aromaty, które w swoim składzie mają dodatek piżma są dla mnie na dłuższą metę
za ciężkie. Przez pierwszych kilkanaście minut uwalnia wszystkie najpiękniejsze
nuty zapachowe, z czasem jednak zaczyna dusić i szybko się nudzi.
28 komentarze