ESSIE MEZMERISED
3/11/2014
Mimo, że te
małe, kolorowe buteleczki kuszą mnie od dawna, do ostatniej chwili wierzyłam,
że ESSIE mania mnie ominie. Zapewne udałoby mi się pozostać przy moim
przekonaniu, gdyby nie życzliwość moich kolegów, którzy za wszelką cenę chcą wywołać
uśmiech na mojej twarzy. Tym oto uroczym sposobem przepadłam, sięgając po swój
pierwszy lakier marki ESSIE, który dostałam w prezencie. Nie od dziś wiadomo,
że pierwsze wrażenie jest najważniejsze, a jako największa fanka niebieskich
odcieni na paznokciach, nie mogę powiedzieć złego słowa o MEZMERISED 93, który zapoczątkuje lawinę wpisów
poświęconych ESSIE. Widziałam już nową, wiosenną kolekcję ‘resort fling’ i chcę
ją całą! Chcę też wszystkie pastele, wrzos, cukierkowy róż, miętę, capuccino, kawę z mlekiem i wszystkie niebieskie kolory. Podziękuję soczystym
pomarańczom i ciemnym fioletom – to już
jakiś kompromis, prawda? :)
Co wyróżnia
ESSIE na tle innych lakierów? Niewątpliwie dobra reklama i ich popularność,
która rośnie w zaskakująco szybkim tempie (to prawie jak Yankee Candle, które
są wszędzie!), uroczy kształt i nieprzesadzona niczym prostota, klasycznych
małych buteleczek. Nie wiem, jak będzie w przypadku innych odcieni, ale chabrowy
lakier ze zdjęć kryje idealnie już po pierwszej warstwie i moim zdaniem to największa zaleta tych lakierów. Poza tym błyskawicznie schnie,
a gruby pędzelek, który wydawał mi się koszmarnie niewygodny okazał się
strzałem w dziesiątkę, sprawiając, że aplikacja lakieru jest bardzo łatwa i
szybka. Wykończenie nie zadowala mnie jednak wystarczająco, brakuje mi połysku,
więc na wierzch, jak zawsze użyłam bezbarwnego lakieru.
39 komentarze